W taki sposób chciał wymusić haracz od sprzedawczyni w jednym z warszawskich sklepów. Mężczyzna wszedł do sklepu i zażądał wydania pieniędzy. Mówił, że właściciel jest mu winien 3 tysiące złotych. Ekspedientka zadzwoniła do szefa, jednak ten nie potwierdził słów 23-latka.
Wtedy mężczyzna zaczął zachowywać się agresywnie. Zabrał 400 zł utargu i zagroził, że jeżeli sprawa zostanie zgłoszona na policję kobieta zostanie wywieziona do domu publicznego bądź utopiona w Wiśle. Groźby kierował także pod adresem właściciela sklepu. Umówił się, że będzie zgłaszał się co miesiąc po haracz w wysokości 1000 zł. W celu zabrania brakujących 600 zł umówił się telefonicznie następnego dnia.
Na miejscu na przestępcę czekali policjanci. Na chwilę obecną mężczyzna znajduje się w areszcie tymczasowym. Jak się okazuje z dotychczasowych ustaleń, prawdopodobnie nie działał w pojedynkę, ale w większej grupie.